Francis Ford Coppola

8,7
7 763 oceny pracy reżysera
powrót do forum osoby Francis Ford Coppola

Taki news,że nawet nie wiem co powiedzieć i myśleć. Johnny Depp jako Vito Corleone w remake'u Ojca Chrzestnego ( http://www.mediawham.com/films/the-godfather-remake-starring-johnny-depp-as-vito -corleone-confirmed ). Być może tylko ja nie wierzę w jego dorobek aktorski, ale zupełnie mi nie pasuje jako szef włoskiej mafii. Sukcesu filmowi nie wróżę, lepszy od oryginału nie będzie. Jedynym plusem pozostaje fakt, że reżyser się nie zmienia.

rue_cambon

Remake Ojca chrzestnego, coś strasznego. Pan reżyser to już chyba nie powinien niczego wymyślać. Nie wierzę w to co dzisiaj przeczytałam, myślałam że to jakiś żart. Jak można poprawiać coś doskonałego?

alien_2

Obejrzałnym kontynuację ale remake po co oryginał jest świetny

kacperpogorzelskipl

Kontynuacja także nie ma sensu. Z pierwotnej obsady mógłby zagrać tylko Al Pacino, ale jak? Skoro Ojciec chrzestny to zamknięta historia? Nie widzę innej obsady, innych czasów, niczego. Dla mnie ta trylogia to skończone dzieło. To tak jak chcieliby napisać Biblię jeszcze raz żeby była napisana bardziej przystępnym dla młodzieży językiem. I to totalna głupota. Coppola już chyba nie wie co zrobić ze starością.

alien_2

połączenie coppoli z deepem ( który przecież złym aktorem nie jest) mogło by wyjść ciekawie i wycofuje się ze swojej poprzedniej wypowiedzi

kacperpogorzelskipl

Lubię Deppa, ale bez przesady. To się nie uda.

alien_2

Trochę nie rozumiem tych teorii, że Ojciec Chrzestny to zamknięta historia...W pierwszej części odchodzi Vito i władze przejmuje Micheal. Zaś w Trójce odchodzi Micheal, a władze przejmuje Vincent. Dlaczego by tego nie kontynuować? Nie mówie, że kolejny sequel Ojca to dobry pomysł, ale idąc tym tropem, możnaby powiedzieć, iż jedynka jest kompletna i nie należało jej kontynuować. A skoro można było kontynuować sagę, opowiadając o losach Micheala, równie dobrze można kontynuować ja opowiadając o losach Vincenta.

szczawik151

Tytulowym ojcem chrzestnym byl Michael. Pierwsza czesc jest o tym jak dochodzi do władzy. Moim zdaniem to Vito jest drugoplanową postacią. Vincent nie zasługuje na własny film.

alien_2

Nie zasługuje bo Ty tak uważasz? I skąd wniosek, że tytułowym Ojcem Chrzestnym jest Micheal? Przez zdecydowaną większość pierwszej części- czyli tej która 'narzuciła' tytuł kolejnym częściom - ojcem jest Vito, nie Michael.

Ja też osobiście nie uważam, że kolejna część Ojca jest dobrym pomysłem, natomiast nie rozumiem argumentu, że jakoby trylogia zamyka tę historię. Zamyka ją tak samo jak każda kolejna (tj pierwsza i druga) część ja zamyka. Zawsze można ją pociągnąć dalej.

szczawik151

Sam Al Pacino nie poszedł na galę Oscarów bo został nominowany do Oscara za rolę drugoplanową. Uważał, że to nieporozumienie, że Michaela uznano za rolę drugoplanową. Książka i film zaczynają się w momencie kiedy Michael wraca. To historia jego kiedy przemienia się w ojca chrzestnego. Symbolem wszystkiego jest ostatnia scena którą widzi Kay. Druga i trzecia część to już sam Michael.
Vincent byl tylko krzykaczem. Gdzie on i ojciec chrzestny. Jestem prawie przekonana, że tytułu nie odziedziczyl po Michaelu. I oczywiście, że mówię w swoim imieniu mówiąc, że Vincent nie zasługuje na film. Bo w czyim imieniu mogłabym mówić?;)

alien_2

Nie udzielam się na forach filmweb'u, ale teraz musiałem... Z całym szacunkiem alien_2 - przeczytaj w ogóle książkę, bądź zrób to jeszcze raz ze zrozumieniem i pojmij sens definicji "Ojca Chrzestnego". Zdanie Ala akurat nijak ma się do książki, a do filmu....

Pozdrawiam.

dzolek

Czytałam i co dalej? Mam swoje zdanie, szok prawda?

alien_2

Nic z tych rzeczy. Zgadzam się z Tobą odnośnie braku sensu kontynuacji czy nie "daj Boże" remaku'u. Natomiast Twoje rozumowanie ap ropos roli tych postaci (Vita i Michaela) - szczególnie w książce jest po prostu błędne. Tyle. Nic osobistego. ;)

dzolek

Zapytam jak kolega wyżej- błędne bo Ty tak uważasz?;) Uważam, że tytulowym Ojcem chrzestnym jest Michael. Zgadzam się w tej kwestii z Alem Pacino. Trafiają do mnie jego argumenty. Chętnie podyskutuję dlaczego uważasz inaczej. Czy to nie piękne, że czytałeś tę samą książkę i oglądałeś ten sam film, a masz swoje zdanie i inne niż moje?

alien_2

Zarówno Vito jak i Michael odgrywają jednak tą samą rolę w książce bez podziału na główną i główniejszą. Powieść ta nakreśla nam historię całej rodziny od początku (retrospekcję) do późniejszych wydarzeń. Zauważ, że tak naprawdę to momenty życia młodzieńczego Vita mają największe znaczenie w całym "Ojcu Chrzestnym" i to one mówią nam najwięcej o znaczeniu tego przydomku jak i rangi osoby go noszącej. Te dwie osoby to również interesujący pokaz różnych charakterów jak i poglądów na prowadzenie interesów rodziny....

dzolek

Tylko dla mnie retrospekcje są tylko uzupełnieniem historii Michaela. Może na to wpływ ma to, że najpierw widziałam film, potem czytałam książkę o Alu Pacino, a na końcu czytałam samego Ojca chrzestnego. Pierwszy film jest zdecydowanie o Michaelu. W drugim dopiero many retrospekcje z Robertem De Niro (które nadal są dodatkiem do historii syna). W książce to opisywane jest jednocześnie. Może to zmieniło mój odbiór książki. Książka była dla mnie o młodym Michaelu, który bardzo nie chce iść w ślady ojca. Naturalnym następcą wydaje się Sonny i dopiero w chwili jego śmierci sprawy się zmieniają. Fredo jest sierotą, nie nadaje się do władzy. Wszystko pośrednio kręci się wokół przemiany Michaela ze zbuntowanego syna w bossa. Podsumowaniem wszystkiego jest ostatnia scena gdzie Kay idzie do kościoła z mstką Michaela, a w filmie ona widzi jak bossowi całują go w rękę. To podsumowanie filmu. Co do historii Vito- jest to dla mnie wprowadzenie do historii rodziny. Pokazanie na różnicach jego młodości i syna, dochodzenia do władzy, itd. Książka i film prowadzą do jednego-przemiany głównego bohatera czyli dla mnie Michaela. Co do Ala Pacino - w wywiadach które z nim czytałam był oburzony tym, że Michaela uznali za rolę drugoplanową. To tak jakby postawili go w jednym rzędzie z Fredem, Tomem i Sonnym. Zastanawiał się czy może odmówić tej nominacji, napisać jakiś protest. W ramach tego protestu nie poszedł na galę rozdania Oscarów. Nic nie stracił, bo nagrody nie dostał aż do Zapachu kobiety. Marlon Brando też wtedy nie poszedł, a jak to się skończyło to już historia. Żeby była jasność - ja Ciebie ani nikogo do niczego nie przekonuję. Taką mam swoją wizję i już. Tak mniej poważnie - kto w Królu lwie jest tytułowym Królem lwem- Mufasa, Simba czy Skaza?;)

alien_2

Książka jednakowo poświęca czas obu panom, nie nazwałbym tego faworyzowaniem jednego z nich. I to głównie na niej opieram i będę czynił moje "wizję" ;). Ona była pierwsza i ona jest głównym wyznacznikiem tego wszystkiego . Postać Michaela została rozwinięta właśnie w trylogii filmowej to dlatego odnosisz takie wrażenie (jak zresztą słusznie zauważyłaś, ale tego nie połączyłaś ;)) Czemu? Głównie dlatego, że były ku temu i powody i możliwości. Postać niewątpliwie bardziej atrakcyjna pod rozwinięcie filmowe. :) I głównie stąd bierze się nasze nieporozumienie :). Ja opieram to na książce, Ty na trylogii filmowej. ;) A czy Michael był godzien tego miana Ojca Chrzestnego? Według mnie nie. Nie wzbudzał takiego szacunku jakim darzono Vita, sporą część rzeczy załatwiał siłowo (nie był wcale lepszy niż Sonny) - miał jednak niewątpliwie świetny instynkt organizacyjny... I mimo, że mocno trzymałem z tą postacią to bycie Ojcem Chrzestnym to nie tylko respekt tworzony przez lęk... Dobra wyjaśnione jak dla mnie. ;)
Miłego wieczorka. :)

rue_cambon

Liczmy na to, że to nie będzie remake, a reboot. To da się przełknąć, a jeśli to prawda, że film planuje od kilkunastu lat to może i będzie miła niespodzianka. Tak czy siak oryginałowi nie dorówna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones